Pisu pisu ściero >:C

Będziemy pisać, będziemy tworzyć dziwne rzeczy i będziemy się świetnie bawić <3

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2015-11-09 21:29:21

Neva
Administrator
Dołączył: 2015-11-08
Liczba postów: 14
Windows 8.1Chrome 46.0.2490.80

Park

Śliczny, park gdzieś w mieście, wypełniony drzewkami, krzaczkami i kwiatkami.

Offline

#2 2015-11-18 18:18:21

Lisa Brighthill
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Neva
AndroidChrome 36.0.1985.135

Odp: Park

Słuchała opowieści o czarowniku, klikając xD kiwając czasem głową, twierdząco. Uczyła się już, że czas zatrzymuje się u nich w pewnym momencie, ale nie słyszała o takim przypadku. Przynajmniej nic mu nie zrobiła osobiście i nie miał do niej żadnej urazy. Co nie zmieniało faktu, że nie pałała radością myśląc o tym jak się zachował. Wiedziała też o nienawiści Podziemnych do Nefilim, zresztą bardzo często z wzajemnością. Słuchając chłopaka, sięgnęła po patyk, leżący na drodze. Zazwyczaj musiała mieć zajęte czymś ręce, więc teraz wymachiwała nim w przód i w tył. Zerknęła na Maxa, który na chwilę się zawahał. Potem zaczął opowieść o Nocnych Łowcach, sprzed czasów Porozumień, kiedy nie liczyło się to czy byłeś winny, ginąłeś jeśli byłeś "potworem". Był to drażliwy temat, szczególnie gdy rozmawiałeś o tym z łowcą. Zwłaszcza, że niektórzy z nich wcale nie uznawali tego za plamę na honorze Nefilim. Lisa jednak do nich nie należała, była jedynie zażenowana, wypominaniem błędów swoich przodków. W każdym razie starała się tego nie okazywać. Posłuchała za to straszliwej historii o małej wilkołaczce. Nie oszczędzili cierpienia nawet dziecku, jak bezwzględni musieli być? Teraz naprawdę nie było jej do śmiechu. Zastanawiała się czy nie przeprosić za krwawe dzieło Nocnych Łowców, ale Max nagle przystanął.
-Chyba zawędrowaliśmy trochę na około.-stwierdziła, starając się określić ich położenie, ale było już naprawdę ciemno, a gdy nadchodzi noc wszystko wygląda inaczej.-A przynajmniej mam nadzieję, że jesteśmy niedaleko. Bo właściwie w Londynie jestem dopiero od trzech tygodni i nie kojarzę zbyt dobrze okolicy.-wyznała spoglądając w górę na chłopaka.

Offline

#3 2015-11-19 22:40:58

Willy Pynch
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 4
Właściciel: Blaire
Windows 7Chrome 45.0.2454.101

Odp: Park

Willy miał kolejny ciężki dzień. Nie dość, że jego kot znowu zwiał na jakąś dziką imprezę do Nowego Jorku, to na dodatek w bibliotece nie było "Zemsty czarownicy". A już  cieszył się na samą myśl o kolejnych przygodach stracharza oraz jego ucznia. No cóż, jakoś sobie poradzi, przecież zawsze istniały inne serie. Jednak nic innego nie potrafiło zasklepić jego ziejącej dziury w sercu, którą wywołała śmierć Mateczki Malkin... Wyrwawszy się z zamyślenia, zastanowił się dokąd idzie.  Żeby zaoszczędzić drogi, powinien skręcić prawo, a następnie przejść przez wąską uliczkę, jednak nie miał na to ochoty.  Chciał jeszcze trochę się podąsać, poobrażać na cały świat,  zanim wróci do domu. Nieważne jak dziecinnie to wyglądało, najzwyczajniej w świecie chciał strzelić focha i odciąć się od tego wszystkiego.  Nigdy nie prosił o zostanie wampirem, więc dlaczego spotkało to akurat jego? Musiał porzucić swoje poprzednie życie, a jego oczy miały nigdy nie ujrzeć słońca! No i najważniejszy punkt - był martwy! Ubolewając, wybrał najdłuższą drogę, która wiodła przez duży park. O tej porze wszystko wyglądało tajemniczo, delikatnie podświetlone przez odległe latarnie, a jedyne dźwięki wywoływały świerszcze oraz delikatne podmuchy wiatru targające liściami drzew. Jednak jego nie obchodziła ta magiczna sceneria, gdyż głowę miał zapchaną myślami o niesprawiedliwości świata. Gdzieniegdzie przebiegało jakieś drobne zwierzątko, a dzięki swojemu wampirzemu wzrokowi mógł w tych egipskich ciemnościach dostrzec nawet nieopodal przebiegającego psa, który wydawał się bezpański. Po krótszej chwili beznamiętnego przypatrywania mu się, poczuł irytację. To był jego kot, Prezydent Miau! Jak on mógł go pozostawić samego w tak fatalnym dniu, jak ten? Czym prędzej pobiegł za nim, odczuwając złość.
- Hej! Jak mogłeś pójść na imprezę do jakiegoś tam Maganusa?! Czy ty wiesz, jak ja się czułem?! - krzyczał.
Kot niespodziewanie zatrzymał się i obrócił w stronę właściciela. Widząc to, Willy przestał biec, a Prezydent zmienił swoją postać z psa na kota i przemówił:
- A ty wiesz jakie męczące jest niańczenie ciebie? Nie mogę się wyspać i muszę ograniczyć te dwadzieścia godzin snu do  szesnastu! Gdyby nie ja, już dawno spłonąłbyś żywcem przez tę swoją nieuwagę. A teraz zamknij się i chodź - i jak gdyby nigdy nic ruszył dalej.
Willy szybko poskromił swój gniew i odsunął wszystkie swoje żale na bok. Wzruszył ramionami. Skoro kot stwierdził, że rozmowa jest zakończona, to lepiej było go nie zaczepiać. Zbyt wiele razy powtórzył ten błąd, a wolał nie stracić jedynego swojego sojusznika, jaki mu pozostał.  W trakcie marszu spoglądał na nocne niebo. Niestety w Londynie nie widać gwiazd. Tak samo teraz wygląda moje życie - jest to beznadziejna pustka, pomyślał. I wtedy nagle ciszę przerwały niespodziewane strzępki czyjejś rozmowy w oddali. Kot zatrzymał się i spojrzał na niego z irytacją, której powód znał tylko on sam.
- Dobra, dalej już z tobą nie idę. Radź sobie sam. Pamiętaj tylko, że masz pomóc tamtym ludziom - Prezydent wskazał ruchem głowy na spacerujących chłopaka i dziewczynę. - Zaprowadź ich do Instytutu.
Powiedziawszy to, zawrócił się i zaczął wracać.
- Ej, ale dlaczego mam im pomóc? I co mają wspólnego z Instytutem? - spytał się Willy.
- Domyśl się! - zawołał kot.
Wpatrując się w odchodzącego Prezydenta, wampir zaczął myśleć o dziwnym poleceniu. No cóż, pupil był znacznie od niego mądrzejszy, więc na pewno wiedział, co mówi. Stwierdzając z żalem, że i tak nie ma co czytać w domu, postanowił im pomóc. Zastanowił się na chwilę nad tym, jak zagaić rozmowę, ale pomyślał, że pójdzie na żywioł.  Z lekkim poczuciem niezręczności podszedł do tej dwójki.
- Cześć, jestem Willy.  Niechcący usłyszałem, że zabłądziliście. Pomóc wam? - spytał z uśmiechem.

Offline

#4 2015-11-20 21:53:36

Max Connor
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Sami
Windows VistaChrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Max przestąpił z nogi na nogę.
-Um, pytałem poważnie. Przecież nie wiem, gdzie mieszkasz. - spojrzał niepewnie na dziewczynę. Dobrze, że postanowił ją odprowadzić... Przynajmniej nie zgubiła się sama. Uśmiechnął się do niej pocieszająco.
-Spokojnie, to Londyn, nie środek lasu. - poklepał ją niedbale po głowie, rozglądając się. Myślał intensywnie nad sytuacją, gdy nagle usłyszał czyjś głos. Podskoczył, przestraszony. Mimowolnie przesunął się nieco, jakby próbował odgrodzić bladego chłopaka od Lisy.
-Przestraszyłeś mnie. - rzucił żałośnie. Spojrzał na dziewczynę, wyczekując jej odpowiedzi. Niech ona decyduje. Max tu tylko robi za obstawę.


Bursztynowe oczy i złote włosy opadające na twarz. Ma 180 wzrostu i jest bardzo chudy, lecz wynika to z jego szybkiego metabolizmu. Ubiera się raczej niedbale.

Offline

#5 2015-11-21 14:35:57

Lisa Brighthill
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Neva
Windows 7Chrome 46.0.2490.86

Odp: Park

-Taak, ja też byłam całkiem poważna.-odparła, czując rękę Maxa, poklepującą ją po głowie.
Zastanawiała się, co powinna zrobić. Wyciągnęła z kieszeni komórkę, może uda jej się skontaktować z kimś, z Instytutu. Nacisnęła przycisk, by odblokować telefon. Żadnej reakcji. Niech to szlag, rozładowana, przeklęła samą siebie. Pomyślała o ulicy, na której leży Instytut i o jakichś charakterystycznych miejscach, które były po drodze. Niestety w okolicy, nie widziała nic znajomego. Musieli skręcić gdzieś w złym kierunku albo...Sama nie wiedziała. Uderzyła wewnętrzną częścią dłoni w czoło, rozległ się satysfakcjonujący plask.
-Czy dzisiaj cokolwiek pójdzie dobrze?!-spytała, właściwie nie domagając się niczyjej odpowiedzi.
Dostrzegła już wcześniej, chodzącego po parku chłopaka, który teraz zbliżał się w ich stronę. Zdziwiła się, kiedy podszedł do nich zagadał. Max chyba go nie zauważył. Mimowolnie uśmiechnęła się na widok podskakującego wilkołaka. Wystąpiła nieco do przodu, żeby móc lepiej się przyjrzeć Williemu. Był bardzo blady, co mocno kontrastowało z ciemnym odcieniem jego włosów. Nie zdziwiłaby się, gdyby ktoś pomylił go z duchem.
-Cześć. Właściwie byłabym wdzięczna.-Lisa podała chłopakowi ulicę, na której znajduje się Instytut-Wiesz może, gdzie ona się znajduje?

Offline

#6 2015-11-23 19:34:11

Willy Pynch
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 4
Właściciel: Blaire
Windows 7Chrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Willy spojrzał na dziewczynę. Wydawała się miła, ale miał wrażenie, że chłopak obok niej to ofiara losu. Szybko jednak odtrącił tę myśl. Przecież nie można oceniać ludzi, kiedy ich się nawet nie zna - to irracjonalne.
- Tak, to niedaleko. Chodźcie, zaprowadzę was. I tak nie mam nic do roboty - stwierdził Willy.
Spojrzał na siatkę, którą niosła dziewczyna. Wyglądała na dosyć ciężką. Starając się zachować, jak na dżentelmena przystało, spytał:
- Pomóc ci z zakupami?
Matka zawsze mu mówiła, że kobiety są wredne oraz często zmieniają zdanie, ale i również niezwykle delikatne pod, jak to zwykle bywa, grubą tapetą. Właśnie dlatego lepiej nie robić z nich swoich wrogów - złość daje im straszliwą moc, zdolną do najgorszej zemsty. Prawdopodobnie po prostu próbowała mu wpoić dobre zachowanie, ale to nie oznaczało, że nie są do tego zdolne. Nerwowo przełknął ślinę i oczekiwał na jej reakcję, wspominając o słowach rodzicielki.

Offline

#7 2015-11-23 20:37:03

Max Connor
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Sami
Windows VistaChrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Naprawdę? Podała adres swojego domu jakiemuś obcemu w parku, ale jemu nie? Znaczy... W sumie też był obcy. Ale pomógł jej w zabiciu Bazyliszka! No i gdyby mu podała go wcześniej, nie zgubili by się. Ale niee, po co. Choć tak właściwie Max powinien o to spytać na początku. Był winny niemal tak samo jak Lisa.
Zdezorientowany spojrzał najpierw na chłopaka, a później na zakupy w dłoni Lisy. Mógł sam to zaproponować... Zrobił głupią minę, nieco zawstydzony.
-Wiesz, jakbyś powiedziała mi wcześniej, pewnie byśmy się nie zgubili. - mruknął, zmieniając trochę temat. Potarł dłonią kark, przyglądając się badawczo blademu chłopakowi. Gdyby był sam, pewnie by się nim nie przejął, ale wilcze instynkty i wychowanie kazały mu pilnować Lisy.


Bursztynowe oczy i złote włosy opadające na twarz. Ma 180 wzrostu i jest bardzo chudy, lecz wynika to z jego szybkiego metabolizmu. Ubiera się raczej niedbale.

Offline

#8 2015-11-23 21:12:30

Lisa Brighthill
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Neva
Windows 7Chrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Ucieszyła się, wiedząc, że są niedaleko. Chociaż właściwie, powinna być bardziej rozgarnięta. To tylko utwierdzało ją w przekonaniu o słabej orientacji w terenie, kolejna rzecz, którą musi poćwiczyć. Świetnie, lista robiła się coraz dłuższa. Nawet nie wiedziała, że ktokolwiek, kiedykolwiek będzie od niej wymagał umiejętności strzelanie z pistoletu lub kuszy albo posługiwania się jakimkolwiek rodzajem broni. Ale korzeni się nie wybiera. Szczególnie jeśli te korzenie, znajdują cię i już wiesz, że na zawsze będą wiedzieć o tobie i cię poszukiwać.
-Dzięki za chęci i naprawdę doceniam. Ale dam radę, to tylko rzeczy ze spożywczaka.-odparła z uśmiechem, starając się jak najgrzeczniej odmówić.
Willy naprawdę wyglądał na miłego chłopaka. Zresztą tak, jak Max. Właściwie, to jakim cudem udało jej się nawiązać rozmowę z dwoma takimi, mniej więcej w tym samym czasie? Poczuła się przez chwilę jak bohaterka jakieś powieści lub opka w internecie. Pomimo tego wszystkiego postanowiła sama donieść zakupy. Przede wszystkim dlatego, że nie znała Williego, dokładnie przed chwilą im się przedstawił. Głupio by jej było pozwolić mu nieść, od razu jej torby. A poza tym zawsze mógł je ukraść, czy coś w tym guście. Nie wiadomo jakich ludzi można spotkać w parku, po zachodzie słońca. Moment, przecież Maxa również mało znała. Poczuła przez chwilę dreszcz. Ma rozładowaną komórkę i stoi zagubiona w jakimś parku, w towarzystwie dwóch praktycznie obcych mężczyzn. Po prostu pięknie. No, ale wilkołak już raz ją uratował. Przed Bazyliszkiem, nie powinna tak myśleć. Sama karmi swój strach, to niedorzeczne. W ostateczności ma broń, nieważne że posługuje się nią, jak się posługuje grunt, że to coś ostrego. Usłyszała mruknięcie Maxa.
-Wiem, przepraszam. To przez twoje legendy o Nocnych Łowcach. Zamyśliłam się i musiałam skręcić gdzieś w złym kierunku.-odparła. Musiała przestać myśleć, bo wychodzą z tego jakieś dziwne koncepcje i dziwne sytuacje.
Zerknęła na Maxa, wydawał się lekko podirytowany. Lisa zastanawiała się, czy to przez jej zachowanie. Ale przez co innego chłopak mógł być zdenerwowany? Miał ją tylko odprowadzić, a skończył jako niańka dla wyrośniętego dziecka.  Upominała się w myślach. No przecież miała skończyć na dziś z myśleniem! Dosyć tego. Idzie do Instytutu i spać. A od następnego ranka zaczną się ostre treningi!
-Hmm, to co idziemy?-zaproponowała.-Nie chcę nikogo pośpieszać, ale naprawdę powinnam już wrócić.-dodała po chwili.

Offline

#9 2015-11-26 21:20:23

Max Connor
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Sami
Windows VistaChrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Lisa  Max  Willy

Jak już wspominałam, Max był bardzo nieufny w stosunku do bladego chłopaka. Podchodzi do nich po zmroku i proponuje pomoc. Gdyby Max był sam, z chęcią by ją przyjął i być może zakolegował z Willym. Ale był z Lisą. Wychowanie kazało mu się nią zaopiekować i bronić jej, a wilcze (choć w jego przypadku bardziej psie) instynkty tylko to potęgowały. Gdy zaczęli iść, szedł niedaleko Lisy, pilnując jej. Jednocześnie zastanawiał się, którędy chce ich zaprowadzić Willy.
-Hej, może pojedziemy autobusem? - rzucił nagle, uświadamiając sobie, że w tym kierunku jeżdżą autobusy. Tam będą inni ludzie i chłopak nie będzie mógł im nic zrobić!

Po jej propozycji zaczęli iść. Willy zaczął ich prowadzić, a ona w międzyczasie starała się szukać jakichś znajomych miejsc. Londyn był naprawdę pięknym miastem i Lisie od razu się tam spodobało, ale tak łatwo można się tu zgubić! Patrzyła w plecy Willy'ego lub zerkała na Maxa, upewniając się, że wciąż z nimi idzie. Chłopak wspomniał o jeździe autobusem, co wydawało się rozsądną i kuszącą propozycją, zwłaszcza, ze była dość zmęczona, by chodzenie wydawało się przyjemne.
-Właściwie, czemu nie? - odpowiedziała, chociaż właściwie to nie ona prowadziła tę "wycieczkę". Przynajmniej kiedy będą jechać będzie miała szansę rozeznać się w doliny okolicy.

Powoli zaczął odnosić wrażenie, że ten chłopak jest strasznie nieufny w stosunku do niego. Rozumiał, że jest im obcy, ale traktował go, jakby miał się na nich rzucić w pewnym momencie. Szkoda, bo naprawdę chciał zdobyć nowych przyjaciół. Kiedy padła propozycja jazdy autobusem, stwierdził, że to nie jest taki zły pomysł.
-Myślałem, że dotrzemy tam metrem, ale dobra. W sumie, to przystanek jest bliżej. - powiedział Willy -Jutro też jadę autobusem, więc kupię bilety dla wszystkich.

-Eee... - Max nie miał pojęcia co powiedzieć. Willy zaproponował kupno biletów dla nich, bo... Bo jutro będzie jechał autobusem? Max spojrzał na Lisę, szukając u niej pomocy.
Złapała spojrzenie chłopaka i ponownie wróciła wzrokiem do Willy'ego, jednocześnie rozbawiona i zakłopotana.
-Dzięki, ale damy sobie radę. - Max odpowiedział niepewnie. Ten Willy to niezły dziwak. Wilkołak odsunął się od niego niemal niezauważalnie. Całe szczęście przystanek był już w zasięgu wzroku, więc niedługo pozbędą się Willy'ego.
"Damy"!? Dziewczyna zastanowiła się nad znaczeniem tych słów. Stop. Dziwne myśli. Przestańcie napływać!
-Mam drobne, stać mnie. - odpowiedziała głupio.

- A ty, masz drobne? - zwrócił się do chłopaka -Bo jeśli nie, to mogę pożyczyć.
Zauważył, że zbliżają się do przystanku. To dobrze, bo nie mógł się doczekać powrotu do domu i wiernie czekających na niego pistacji. Teraz będzie musiał wysiąść z autobusu przy Instytucie i skierować się do metra. Ciekawe, gdzie się podziewa Grimalkin...

Ten chłopak zaczął mu działać na nerwy. Max robił się niespokojny będąc w pobliżu świrusów, a Willy na 100% jest świrusem.
-Damy sobie radę, koleś. - powtórzył, poklepując chłopaka po ramieniu, po czym znów się od niego odsunął, tym razem mniej dyskretnie. W ten sposób zmusił też Lisę do zwiększenia odstępu między nimi a Willym. Gdy tylko dotarli do przystanku, gdzie stało jeszcze kilka osób, Max podszedł do autobusu i kupił sobie 20-minutowy bilet. Następnie odstąpił maszynę Lisie zapraszającym gestem ręki.

Willy naprawdę starał się im pomóc. Dziewczynie to nie przeszkadzało, ale Max wyraźnie miał jakieś obiekcje. Rzadko spotyka się tak miłych ludzi -stwierdziła myśląc o obu chłopcach. Oczywiście, jeśli nie próbują na nią napaść, ale to niedorzeczne myślenie, szczególnie że niedługo znajdą się w autobusie. Gdy Mas kupował bilety, Lisa rozejrzałą się po przystanku. Nic szczególnego. Kiwnęła głową w podziękowaniu, kiedy chłopak odstąpił jej automatu i kupiła sobie bilet. Stanęła niedaleko, czekając aż Willy również to zrobi. Pojazd pojawił się dość szybko, kolejny powód dla którego lubiła Londyn. Zaczekała aż niektórzy pasażerowie wysiądą i weszła do środka, oglądając się na stopniach na obu chłopaków, sprawdzając, czy za nią idą.


Bursztynowe oczy i złote włosy opadające na twarz. Ma 180 wzrostu i jest bardzo chudy, lecz wynika to z jego szybkiego metabolizmu. Ubiera się raczej niedbale.

Offline

#10 2015-12-04 21:01:37

Lisa Brighthill
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Neva
Windows 7Chrome 47.0.2526.73

Odp: Park

Lisa Max Willy
Chłopak wszedł za Lisą do autobusu, rozglądając się za miejscem siedzącym. W pojeździe było sporo ludzi, ale i tak mogli spokojnie usiąść. Tylko, że każdy w innym miejscu. Max usiadł na jednym siedzeniu, wskazując ręką miejsce Lisie. Było ono po przeciwnej stronie i rząd dalej od Maxa.
-Specjalne miejsce, zarezerwowane dla pani-uśmiechnął się nieco szelmowsko.

Uśmiechnęła się przez komentarz Maxa i zajęła wskazane miejsce.
-Jestem ci winna, co najmniej paczkę żelek-stwierdziła.
Odwróciła głowę, żeby wyjrzeć przez okno. Dzisiaj na zewnątrz nie było nic interesującego, nie bardziej niż jej towarzysze. Wróciła wzrokiem do wilkołaka.
-Co myślisz o Willim?-spytała.
Sama nic do niego nie miała, chociaż to "spotkanie" w parku było dość podejrzane, dlatego chciała poznać opinię Maxa.

-Na pewno nie pogardzę-uśmiechnął się do dziewczyny, ukazując fragment zębów. Jednak szybko spoważniał, gdy Lisa wspomniała o Willim. Rozejrzał się, ale chłopak jeszcze nie wsiadł do środka.-Świrus. W dodatku jakiś podejrzany-mówił cicho i wciąż obserwował, czy przypadkiem Willy nie wsiadł do pojazdu-Lepiej na niego uważać.
Spojrzał z powagą na Lisę. Dopiero wtedy do autobusu wszedł ciemnowłosy chłopak.

Niestety wsiadł do autobusu jako ostatni, więc nie było już miejsca siedzące, a jedyne stojące było niedaleko dziewczyny. Szybko spojrzał na swój telefon, a jego twarz zalała jasna poświata. Stojące obok, ogromny facet rzucał na niego cień, więc Willy wyglądał dosyć upiornie. W chwili, gdy odblokował urządzenie, otrzymał wiadomość od Grimalkina:"Szybko wracaj, zaraz zjawi się tu Wielki Demon." Dlaczego? Przecież on nawet z żadnym się nie zadawał, więc czemu demon miał do niego jakiś interes? Niestety nie znał odpowiedzi na te pytania, wiedział tylko, że musi jak najszybciej wrócić do domu.
Cóż, to prawda, żę Willy wydawał się dziwny, ale że od razu świr? Lisa zastanowiła się nad tym, chociaż poważna mina Maxa nakłaniała ją bardziej do śmiechu, niż powagi. Czarnowłosy wszedł do środka, więc temat oficjalnie się zakończył. Popatrzyła się na niego, wydawał się przybity tym co zobaczył w swojej komórce. Jednak postanowiła nie pytać go o to, nie powinna wciskać nosa w nieswoje sprawy.
-Na którym przystanku wysiadamy?-zapytała zamiast tego, ale nie zwróciła się konkretnie do żadnego z nich.

Wyglądało na to, że Lisa nie przejęła się jego słowami. Fuknął rozdrażniony. No tak, jak ten Willy napadnie ją w ciemnym zaułku, to Max nie będzie jej bronić!
...Nie oszukujmy się, będzie [<3]. O ile tylko będzie w pobliżu. Z jakiegoś powodu czuł niechęć do Williego. Przyglądał mu się, gdy chłopak dostał SMS-a. Z jego miny wywnioskował, że raczej nie była to dobra wiadomość. Cóż to nie jego sprawa. Za to przyjrzał się dokładnie rozkładowi jazdy, gdy tylko Lisa odezwała się
-Na następnym-powiedział. Z parku nie było daleko, więc szybko zbliżyli się do celu.

Musiał naprawdę szybko wrócić, ale wiedział, że droga powrotna trochę mu zajmie. Miał nadzieję, że kot sobie poradzi. Przecież to Grimalkin, on zawsze ma plan, Zauważył, że zbliżali się do przystanku. Wiedział, że sam sobie nie poradzi, bo demon na pewno nie miał dobrych zamiarów. Spojrzał na Lisę u Maxa. Może oni naprawdę są Nefilim? Cóż i tak nie miał nic do stracenia. Jeśli są ludźmi, to po prostu zniknie w tłumie.
Słuchaj, czy jesteś Nocnym Łowcą? Jeśli tak, to potrzebuję twojej pomocy-zwrócił się do Lisy.

Zmroziło ją, gdy usłyszała pytanie Williego, ale nie zmieniła swojego wyrazu twarz, jedynie zamrugała niemrawo, patrząc na niego. Mogła go skreślić z listy normalnych, Przyziemnych znajomych. Skąd on niby to wiedział? Była pewna, że runy, a nawet broń ma porządnie schowane pod grubą, zimową kurtką. Zresztą dlaczego pytał się o to tak otwarcie, w autobusie, pełnym ludzi? Miała ochotę nim potrząsnąć, tak się nie robi, nie pyta się przypadkowo poznanych ludzi czy są Nefilim, jeśli ma się prawdziwe problemy idzie się do Instytutu!
-Przepraszam, chyba nie rozumiem pytania. Czy to jakaś nowa religia, a może sekta?-spytała.
Naprawdę nie chciała zostawiać go z kłopotem, którym mogą zająć się Nocni Łowcy, ale sama takich decyzji podjąć nie mogła. Zastanowiła się. Aktualnie w Instytucie są tylko ona i Nick, nie wiedziała jak on by zareagował, ale musiała to uzgodnić przynajmniej z nim. Na szczęście byli w Londynie i było tam całkiem sporo Nocnych Łowców. Akurat w tym momencie dojechali na przystanek. Lisa wstała z siedzenia i zaczekała aż Max zrobi to samo.
-Dziękuję, za wskazanie nam drogi-dodała z uśmiechem, nie będąc pewna, czy Willy wysiada z nimi. A potem ruszyła za Maxem w kierunku drzwi wyjściowych.

Offline

#11 2015-12-05 22:16:46

Max Connor
Użytkownik
Dołączył: 2015-11-09
Liczba postów: 16
Właściciel: Sami
Windows VistaChrome 46.0.2490.86

Odp: Park

Skamieniał, słysząc pytanie Willy'ego. Jego intuicja miała rację, ten koleś jest świrem, a w dodatku Podziemnym. W ostateczności Przyziemnym, który wie za dużo.
-Chłopie - odezwał się do niego, spoglądając na niego z zaskoczeniem - Należysz do jakiejś sekty?
Przypadkowo spotyka ich w parku i przypadkowo usłyszał, że się zgubili... Choć w sumie Max tylko spytał, gdzie idą. A teraz pyta, czy są Nocnymi Łowcami... Cholera, coś tu nie grało i to bardzo mocno. Wilkołak zaczynał się lekko bać. O siebie i o Lisę. Może był tylko przewrażliwiony... Lecz kto do cholery pyta o bycie Nocnym Łowcą w miejskim autobusie.
Pojazd zatrzymał się, a Max wstał i podszedł do Willy'ego.
-Dzięki za pomoc stary. - poklepał go po ramieniu, po czym położył mu dłoń na nim. -Wiesz, jeżeli wciągnęli cię w jakieś sekty, to pamiętaj, że sam sobie nie poradzisz. Musisz znaleźć odpowiednią pomoc, najlepiej kogoś, komu już się udało uciec. Wiesz, na pewno znajdziesz taką osobę! Ewentualnie członka rodziny? Później musisz zainwestować w jakiegoś dobrego psychologa. - Lisa już wyszła, całe szczęście... Właściwie reszta osób też. Wystarczy jeszcze chwilkę poczekać... -Także wiesz, musisz być silny i jakoś to przetrwasz. A tak w ogóle to dzięki za pomoc i takie tam. Bez ciebie nie dalibyśmy rady, naprawdę to doceniamy. Mamy wobec ciebie ogromny dług, no naprawdę.
Cały czas mówił i idąc powoli w kierunku wyjścia. Zatrzymał się tuż przy nim, i nawet jeżeli chłopak próbowałby wyjść, Max przytrzymałby go. Uśmiechał się przy tym sympatycznie, aż w końcu nadszedł ten moment. Drzwi jęknęły i poruszyły się. Dopiero w tym momencie Max puścił Willy'ego i wyskoczył przez zamykające się drzwi.
-To na razie! - krzyknął jeszcze, machając mu ręką. Autobus ruszył.
Stanął pewnie na chodniku i dopiero teraz uświadomił sobie, co mu nie pasowało, gdy jego ręka spoczywała na ramieniu chłopaka. Przez warstwę ubrań nie wyczuł żadnego ciepła. Zupełnie, jakby chłopak był zimny.


Bursztynowe oczy i złote włosy opadające na twarz. Ma 180 wzrostu i jest bardzo chudy, lecz wynika to z jego szybkiego metabolizmu. Ubiera się raczej niedbale.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
navokin - poke-miwforum - wataha - pogwizdow - polandrpg